– Należy mieć ładną puentę w życiu – powiedział Pan Tomasz, uśmiechając się. Było to zwykłe zdanie, ale jak bardzo zmieniło moje postrzeganie świata.
Ale od początku. O czym ja właściwie mówię? O jakimś panu Tomaszu? Już wyjaśniam.
Tomasz Jastrun – poeta, felietonista, krytyk literacki, członek Klubu D. Pewnie się zastanawiacie, co to za klub. Jest to klub osób ciepiących na depresję, wymyślony przez pana Jastruna, który choruje na depresję ponad 15 lat. Poznaliśmy się 12 kwietnia. Zorganizowałam spotkanie, na które zaprosiłam pana Tomasza, mające na celu poszerzenie problemu jakim jest depresja. Gdy pierwszy raz zobaczyłam gościa od razu rzuciło mi się w oczy jego smutne, bardzo zmęczone spojrzenie… Na następny dzień spotkaliśmy się jeszcze raz, poszliśmy na kawę. Jak się później okazało to nie było zwykłe spotkanie. Po zwykłej rozmowie, zaraz się o niej zapomina. Nie wierzę w przypadki. To, że miałam szanse poznać tak pięknego człowieka, nie było zwykłym przypadkiem.
Pan T… Och! Zapomniałam. Nie lubi jak się do niego mówi Pan, uważa, że traktuje go się wtedy zbyt poważnie. Tu wkrada się jedna z wielu jego cech, dystans do siebie.
Gdy mówił na spotkaniu o swojej chorobie, powiedział, że cierpienie może mieć sens, że cierpienie w jego przypadku jest narzędziem, którym pomaga innym. Jego ból ma sens, bo w może przełożyć go na swoją twórczość, która jest terapeutyczną dla innych osób. Wyodrębnił dwie grupy ludzi. Są tacy, co walczą i są tacy, którzy się chowają. On zdecydowanie należy do grupy pierwszej. Pomimo tego, że depresja wiele mu zabrała i wciąż zabiera on walczy. Uczęszcza na różne spotkania, tworzy piękną poezję, opiekuje się rodziną i cały czas pracuje nad swoją twórczością. Powiedział, że całe życie polega na szukaniu. Trzeba szukać nowych dróg. A najważniejsze to mieć w życiu jakiś cel i do niego cały czas zmierzać. Życie musi mieć sens. Gdy wspomniałam, że w przyszłości chce zostać psychoterapeutką, dał mi pewność, że powinnam na to iść, że mam wszystkie cechy, które są potrzebne. Mam się na to po prostu uprzeć. Szczerze mogę powiedzieć, że ten człowiek stał się moim przyjacielem. Gdy rozmawialiśmy nie przerywał, dopytywał, a co najważniejsze z zainteresowaniem słuchał mnie. Pomimo różnicy wieku i zamieszkania pan Jastrun stał mi się bliższy w kilka godzin, niż jakikolwiek inny mój bliski znajomy. Poznał moją historię, opowiedziałam mu tak naprawdę o wszystkim, o depresji, o szpitalu o zaburzeniach odżywiania itd. Nie oceniał mnie, w jego oczach widziałam tylko zrozumienie i troskę. Podarował mi wiele szczerych słów wsparcia, podarował mi nawet swoją pewność, że sobie poradzę. I tak jak ja kocha słodycze! Kilka godzin po naszym spotkaniu wysłał mi wiadomość: „Tak miło było z tobą porozmawiać, mam w sobie Twoje światło”. To był ogromny prezent dla mnie. Bo jeśli choć troszkę przyczyniłam się do tego, żeby zmęczone i smutne oczy Pana Tomasza stały się choćby na chwilę weselsze, jeśli choćby przez chwilę mogłam zdjąć z jego pleców ciężar, to większego prezentu nie mogłam dostać.
Ten człowiek jest dla mnie wzorem. Dał mi wsparcie, zrozumienie. Sprezentował mi szansę na spojrzenie na życie z jeszcze innej perspektywy. Pan Tomasz pokazał, że nawet cierpienie może mieć sens i nie pójść na marne. Udowodnił, że należy zawsze walczyć i szukać swojej drogi.
No, proszę! I znowu napisałam „pan”. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie zły!
Autorka: Magda Pisarska, wolontariuszka Fundacji Zobacz…JESTEM
Zdjęcie: Katarzyna Szulc_Kłembukowska