Przemoc w szkole

Słysząc słowo '”przemoc” pierwszym skojarzeniem jest przemoc fizyczna, czyli różnego rodzaju bójki, pobicia, celowe zrobienie komuś krzywdy cielesnej, w wyniku której wystąpił uszczerbek na zdrowiu. To prawda, jednak przemoc występuje także w innej, bardziej „subtelnej” formie. Może to być złośliwy komentarz, żart, sarkazm, chłód emocjonalny.

Przemoc w szkole jest bardzo popularnym zjawiskiem. Wystarczy, że ktoś ma na przykład rude włosy, świetnie się uczy, jest lubiany przez nauczycieli itp., a może stać się obiektem do drwin i szydzenia z niego. W większej grupie często nieakceptowana jest odmienność. Jeśli ktoś jest wrażliwy, bardzo łatwo mu wmówić, że ta odmienność jest czymś „gorszym”, dziwnym, czego należy się wstydzić. Często powodem jest zazdrość. Było tak w moim przypadku. Koleżanki z klasy często przestawały się do mnie odzywać, gdy np. dostawałam najlepszą ocenę ze sprawdzianu, czy wygrałam konkurs recytatorski. Bardzo mnie to bolało, bo czułam się samotna i nie wiedziałam, co robię „źle”, dlaczego jestem nielubiana. Pamiętam, że jedna z dziewczyn, która ze mną rywalizowała, celowo wymyślała niestworzone historyjki dotyczące tego, co obraźliwego powiedziałam o kimś, żeby skłócić mnie z innymi w klasie. Najgorsze jednak, co mnie spotkało, było dopiero przede mną. W czwartej klasie podstawówki doszły chłopaki, którzy dokuczali mi mówiąc, że jestem „kujonką”. Byłam osobą bardzo wrażliwą i wierzyłam w każde złe słowo wypowiedziane na mój temat. Uwierzyłam tym chłopakom, że jestem brzydka, że nigdy nie będę miała chłopaka, że „śmierdzę” i w inne rzeczy, które nawet ciężko skomentować. Konsekwencje postępowania takich osób były dosyć tragiczne w skutkach, bo przyczynili się oni do tego, że zachorowałam na anoreksję. Kiedy trafiłam do szpitala, moja klasa miała lekcję z psychologiem na temat anoreksji i wyśmiewania się z kogoś. Musiał to być dosadny wykład, bo dostałam wtedy prezent w postaci albumu z kartkami od każdej osoby (na kartkach były napisane przeprosiny) i wielkiego pluszowego misia. Gdy wróciłam ze szpitala, nikt się ze mnie nie śmiał. W końcu nie musiałam się stresować chodzeniem do szkoły… Cieszę się, że osoby, które ze mnie szydziły, zrozumiały swój błąd.

Myślę, że powinno więcej mówić się na temat przemocy słownej w szkołach, na temat tego, jak czuje się ta wyśmiewana osoba. Często osoby, które szydzą z innych, nie zdają sobie sprawy, jak bardzo kogoś ranią, nie wiedzą, że może to doprowadzić do depresji i innych chorób u pokrzywdzonego. Może warto byłoby częściej rozmawiać z młodzieżą na temat odczuć, ogólnie psychiki drugiej osoby. Wytłumaczyć, że ból psychiczny może być nawet gorszy od bólu cielesnego, takiego jak np. złamanie ręki. Zranioną duszę jest dużo ciężej poskładać. Trzeba też pamiętać, że dzieci często biorą przykład z dorosłych. Warto więc dawać im odpowiedni przykład, uczyć empatii i wrażliwości na drugą osobę.

Wolontariuszka Fundacji Zobacz…JESTEM, Anna Jankowska