Wyobraź sobie osobę, która bardzo dobrze radzi sobie w szkole czy na studiach. Zawsze pomocna, ze świetnymi ocenami, a dodatkowo zaangażowana w działalność charytatywną i artystyczną. Życie godne pozazdroszczenia, prawda?
Masz też pewnie w głowie jakiś stereotyp osoby chorej na depresję. Nie wychodzi z łóżka, ciągle płacze, w ogólnie nie ma siły na nic, nic nie robi.
Spróbuj połączyć ze sobą te dwa obrazy, niech zespolą się w jednej osobie. Niemożliwe? A jednak.
W zeszłym roku ukończyłam studia jako jedna z najlepszych studentek – z piątką na dyplomie. Angażowałam się w pracę kilku kół naukowych i organizacji studenckich, włączałam się w różne działania wolontaryjne. Jako, pozornie rzecz biorąc, człowiek sukcesu przez ostatnie dwa lata studiów zmagałam się między innymi z depresją, nasilonymi stanami lękowymi i myślami samobójczymi.
Jak wyglądał mój dzień? Rano często trudno było zmusić się do wstania z łóżka, a w głowie roiły się najczarniejsze myśli. Z bólem docierałam na uczelnię, często płacząc w drodze. Czasem dopadał mnie irracjonalny, uogólniony lęk. Innym razem czułam, że zbiera mi się na płacz i jedynym wyjściem jest zamknięcie się w łazience i pozwolenie sobie na łzy. Nieraz się cięłam. Niejednokrotnie wyznaczałam sobie też daty na samobójstwo, ale ostatecznie szczątkowy instynkt samozachowawczy jakimś cudem wygrywał. Mimo tego wszystkiego na uczelni zakładałam maskę dobrze radzącej sobie studentki. Zawsze obecnej na wykładach, mającej dobre notatki, pomocnej… Może byłam nieco bardziej przygaszona, ale z racji na to, że z natury raczej nie jestem wylewna ani spontaniczna, ta niewielka zmiana mogła pozostać niezauważona.
Po co o tym piszę? Żebyś jako rodzic czy nauczyciel był uważny na młodych ludzi, których masz pod opieką, na sygnały, które wysyłają. Żeby nie przyszło Ci do głowy, że jeśli ktoś chodzi do szkoły i przynosi dobre oceny, to na pewno wszytko z nim w porządku. Żebyś nie sądził, że każda depresja wygląda tak samo.
Być może zastanawia Cię, dlaczego osoba, która tak bardzo cierpi, nie zakomunikuje tego wprost. Powodów może być wiele, ale chciałabym zwrócić Twoją uwagę na jeden z nich, być może nieco nieoczywisty. Zastanów się, w jaki sposób odnosisz się do tematu problemów psychicznych, szpitali psychiatrycznych, prób samobójczych… Nie chodzi mi o przypadki z Twojego środowiska, ale takie choćby z telewizji. Zdarzyło Ci się złośliwie komentować, naśmiewać się, żartować z tego tematu? Tak? Nadal dziwisz się więc, dlaczego młody człowiek nie przyjdzie z tym problemem do Ciebie?
Autorka: Wolontariuszka Fundacji Zobacz…JESTEM
Grafika: Gandini https://pixabay.com/pl/photos/maski-uczucia-stan-umys%C5%82u-701837/